Pamiętne storyline’y 2010s: Suplex City: Jeden w 21:1

Wiele negatywnych komentarzy w ciągu ostatnich lat można było przeczytać czy usłyszeć o Brocku Lesnarze. Tu ktoś narzeka, że się nie pojawia tak często, jak inni, będąc mistrzem, do tego jeszcze zarabiając więcej niż oni. Tam ktoś powie, że skoro nie pracuje na pełen etat, to nie zasługuje na promocję, jaką otrzymał w ostatnich latach. Inni jeszcze napiszą, że w swoich walkach ciągle robi to samo, a każdy jego storyline jest taki sam.

Dzisiaj nie będzie o całokształcie sytuacji, a jedynie o ostatnim z wymienionych aspektów. Bo przecież, aby WWE mogło w nieskończoność kopiować historię pt. „Nieszanujący fanów Lesnar trzyma pas jako zakładnika”, jedna z nich musiała być pierwsza. Jedna z nich musiała być powiewem świeżości i czymś, czego prawdopodobnie jeszcze nie widzieliśmy. Plan był prosty: wypromować Brocka na niezniszczalnego monster heela, którego w końcu zgładzi Roman Reigns w lśniącej zbroi.

Eat. Sleep. Conquer. Repeat.

Zaczęło się od jednego z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w historii wrestlingu – pierwszą ofiarą wielkiej promocji Lesnara padła legendarna seria zwycięstw The Undertakera na WrestleManii. Decyzja, z którą do dzisiaj nie zgadza się część fanów WWE twierdząc, że Taker na Manii nie powinien przegrywać nigdy.

Co by jednak nie powiedzieć, chwila ta była tak naprawdę jednym z ostatnich momentów wzbudzających prawdziwe emocje w WWE w ostatnich latach i przede wszystkim miała przyczynić się do stworzenia kolejnej wielkiej gwiazdy. A biorąc pod uwagę fakt, że Deadman wychodził do ringu w Nowym Orleanie ze świadomości, iż będzie to jego ostatni występ w karierze – nie pierwszy i nie ostatni raz – wydawało się, że to ostatnia okazja na wykorzystanie w ten sposób jego Serii.

Po walce Paul Heyman mógł w swoich promach regularnie wspominać o tym wydarzeniu, rozdrapując tym samym wciąż niezagojoną ranę, a negatywna reakcja fanów utrzymywała się jeszcze przez długie miesiące.

Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex. Suplex.

Kolejny w kolejce miał być najpopularniejszy w całej federacji Daniel Bryan, jednak jego title reign z połączonymi pasami WWE i mistrzostwem świata wagi ciężkiej – zapoczątkowany na tym samym show, co wspomniane wcześniej wydarzenia – przedwcześnie zakończyły kontuzje.

Wyłoniono więc nowego mistrza, i tak na sierpniowym SummerSlam rywalem dla Brocka został John Cena. Sama walka stała się jednym z najbardziej pamiętnych pojedynków – Lesnar kompletnie zdominował przeciwnika, wykonując przy tym 16 suplexów.

O ile jednak podkreśliło to postać byłego mistrza UFC jako niepowstrzymanego niszczyciela, o tyle zdobyło też dla niego trochę przychylności oglądających. W końcu reakcje na Ceny były mieszane przez całą jego karierę, a cheerowanie jego rywali nie było niczym nadzwyczajnym. Było to więc z lekka nieproduktywne i na pewno nie pomogło w końcowym rozrachunku w przygotowaniu go dla nowego czołowego babyface’a.

Rewanż odbył się miesiąc później na Night of Champions. Walka była już bardziej wyrównana, jednak Cenie nie udało się odzyskać tytułu po interwencji Setha Rollinsa. Była to ostatnia obrona mistrzowska w 2014. Na kolejne pojawienie się Brocka trzeba było poczekać do styczniowego Royal Rumble, gdzie jego rywalami byli Cena oraz wspomniany Rollins, dla którego był to swego rodzaju pierwszy wielki test jako main eventera z największymi nazwiskami.

Pomimo krótkotrwałej współpracy pretendentów w pewnym momencie starcia, która skutkowała pojawieniem się medyków mających zamiar wywieźć Lesnara na noszach sugerując, że może on w tej sposób stracić pas Bestia ostatecznie wróciła do walki i obroniła swój pas. Royal Rumble match wygrał natomiast kreowany na nową twarz federacji Roman Reigns, spełniając wtedy ówczesny czarny scenariusz fanów, którzy wciąż wierzyli w zwycięstwo i odzyskanie tytułu przez wracającego Daniela Bryana.

Odczucie fanów, iż Reigns jest im wpychany na siłę, wbrew ich woli z pewnością zrobiły swoje, jednak po kilku latach z przyzwoitą dozą pewności można wskazać ten moment jako ten szczególny, który napędzał ich ogromną niechęć wobec jego osoby. Wystarczy przypomnieć sobie reakcje po eliminacji Bryana jeszcze przed połową matchu czy przy pojawieniu się, eliminacjach czy wygraniu całej walki przez Romana, który był ponad ich idolem. Nawet pojawienie się The Rocka nie pomogło, kiedy fani zorientowali się, iż jest tam tylko po to, by przenieść trochę ze swojej popularności na nowego wybrańca.

Robienie nadziei fanom, dając Bryanowi szansę na odebranie Reignsowi title shota z tego samego powodu, z jakiego pojawił się Johnson, z pewnością nie pomogły.

W tym czasie WWE podkreślało nieobecność mistrza na galach przedstawiając sytuację jako okazywanie braku szacunku do tytułu i przede wszystkim fanów. Oczywiście Reigns miał być jego przeciwieństwem walczącym w imieniu fanów.

Seth Rollins with the heist of the century!

Ostatecznie, po nieszczególnie porywającej podbudowie, w związku z negatywną reakcją na Reignsa tydzień przed WrestleManią Vince McMahon Jr. postanowił wstrzymać się z jego koronacją z myślą poprawy w następnych miesiącach. Sama walka – bardzo dobra swoją drogą – zakończyła się po cash-inie Rollinsa, który został pierwszym w historii wrestlerem, który wykorzystał walizkę Money in the Bank w trakcie trwania matchu robiąc z niego 3way, i pierwszym wykorzystującym ją na WrestleManii.

Na koniec możemy sobie zadać kilka pytań. Co, jeśli na SummerSlam Lesnar spotkałby się jednak z kochanym przez fanów Bryanem – czy przez wzgląd na to fani chętniej opowiedzieliby się po stronie pretendenta? Osobiście nie wydaje mi się – jeśli już, to nie byłaby to znacząca ich liczba.

Czy – patrząc z perspektywy czasu – Reigns powinien najzwyczajniej w świecie wygrać już na WresleManii 31? Według mnie tak. Nawet kosztem jednego z najlepszych cash-inów w historii. Widząc, że im dalej w las tym było gorzej w temacie reakcji na Romana to był najlepszy moment na jego koronację. Darowałoby to nam także powtarzania tej samej opowieści Brocka z Reignsem przez następne lata.

No i cała ta wielka promocja Bestii w tym czasie poszłaby na wypromowanie nowej gwiazdy przejmującej od Ceny miejsce na szczycie WWE, a nie „młodego zdolnego” Goldberga, któremu przypadło bycie pierwszym, który go czysto pokonał. Roman z kolei potrzebował na to trzech kolejnych podejść – które na storytelling wysokich lotów się nie złożyły – a i tak można mieć wątpliwości co do tego, jak czyste zwycięstwo to było pamiętając udział Brauna Strowmana.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s