Pamiętne storyline’y 2010s: Sięgnąć (siedmiu) gwiazd

Po małej przerwie wracamy do naszej serii. Dzisiaj przypomnimy sobie jedną z najlepszych czysto ringowych rywalizacji nie tylko w ostatnich latach, ale także po prostu w historii tego biznesu: Kazuchika Okada vs Kenny Omega. Jeśli ktoś nie widział czterech starć tych panów z 2017 i 2018, gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości jeszcze przez przeczytaniem. Są do znalezienia na NJPW World lub – jeśli koniecznie wolicie opcję darmową – na wielu innych serwisach. Angielski komentarz oczywiście też jest.

You have a new hero, You have a new GOD!

Kiedy w styczniu 2016 roku trzy z największych zagranicznych gwiazd New Japan Pro Wrestling – AJ Styles, Karl Anderson i Doc Gallows – opuściły szeregi federacji, jej włodarze potrzebowali nowej twarzy, która pomoże w zwiększeniu rosnącej dopiero od niedawna popularności na rynku amerykańskim. Wybór padł na Kenny’ego Omegę, który przejął rolę lidera Bullet Clubu, jednocześnie oficjalnie przenosząc się z dywizji junior ciężkiej do ciężkiej.

Budowanie pozycji main eventera Kanadyjczyka zaczęła się od pokonania Hiroshi’ego Tanahashi na lutowym New Beginning w walce o zwakowany pas Interkontynentalny (poprzedni mistrz, podobnie jak wspomniana wcześniej trójka postanowił przejść do WWE). Warto w tym miejscu wspomnieć, że IWGP Intercontinental nie jest pasem midcardowym – jak można kojarzyć z federacji McMahona – a niewiele mniej prestiżowym od IWGP Heavyweight tytułem, który naprzemiennie z mistrzostwem wagi ciężkiej main eventują kolejne większe gale (PPV).

Było to więc dobry test zarówno dla Omegi, jak i fanów federacji. W trakcie tego reignu jego starcie z Michaelem Elginem było pierwszym matchem Kanadyjczyków, które main eventowało show New Japana, a rewanż na czerwcowym Dominion – który zakończył jego panowanie mistrzowskie – pierwszym ladder matchem w historii organizacji.

Wkrótce jednak na horyzoncie pojawiło się nowe wyzwanie. Zbliżała się bowiem 26 edycja G1 Climaxa – singlowego turnieju dla wrestlerów wagi ciężkiej – którego stawką, poza trofeum była możliwość zawalczenia o pas IWGP Heavyweight na największej gali roku: Wrestle Kingdom.

Omega nie tylko wygrał swój blok, zostając trzecim (Rick Rude 1992 i Karl Anderson 2012) finalistą spoza Japonii, ale przede wszystkim pierwszym obcokrajowcem, któremu udało się wygrać całe zawody, dokonując tego przy pierwszym podejściu.

Still Raining

Kazuchika Okada za to okres nowicjusza na największych scenach miał już dawno za sobą. Pierwszy raz najcenniejszy pas w NJPW wygrał w lutym 2012 r., a w okresie G1 26. miał już ustabilizowaną pozycję na szczycie organizacji i był w trakcie swojego czwartego title reignu po tym, ja na Wrestle Kingdom 10 (4 stycznia 2012) w końcu pokonał legendarnego Hiroshiego Tanahashi na największej gali roku.

Na jesieni obaj panowie, jak co roku w przypadku mistrza i świeżo upieczonego pretendenta bronili swoich trofeów w walkach z zawodnikami, którzy pokonali ich w trakcie turnieju. Okada zwyciężył Naomichiego Marufuji – Omega Yoshiego Hashi. Kanadyjczyk obronił swojego title shota przeciwko Hirookiemu Goto.

W końcu nadszedł 4 stycznia i zawodnicy zmierzyli się ze sobą w swojej pierwszej singlowej walce w mitycznym Tokyo Dome. Na oczach ponad 30 tys. zebranych fanów, po lekko ponad 45 minutach wycieńczającej i emocjonującej batalii Japończyk obronił swój pas, jednak nie to zostało z tego matchu zapamiętane.

Walka ta bowiem sprawiło, że NJPW mówił cały wrestlingowy świat. Pochwały jej dotyczące spływały niemal z każdej strony (niemal, bo oczywiście nie da się zadowolić wszystkich) i zdaniem wielu szanowanych w środowisku osób był to jeden z najlepszych matchy w historii.

Cały odcinek podcastu można odsłuchać tutaj

Next please

Jako początkujący jeszcze fan New Japana spodziewałem się kolejnej potyczki na następnym PPV – nic bardziej mylnego. Drogi Kanadyjczka i Japończyka rozeszły się na kolejnych kilka miesięcy. Omega musiał wrócić na koniec kolejki i pracować na kolejną szansę od zera, Okada bronił tytułu przeciwko nowym pretendentom.

Wreszcie, na majowym Wrestling Dontaku, po pokonaniu Bad Luck Fale’go mistrz wskazał swojego kolejnego przeciwnika na Dominion (New Japanowy odpowiednik SummerSlam dla mniej zorientowanych).

Tak więc do rewanżowego starcia doszło pół roku po pierwszej potyczce. Tym razem już obaj wrestlerzy byli „potwierdzeni”, a po takiej walce na WK oczekiwania fanów, jak można się spodziewać, poszbowały wysoko w górę.

Kolejne zapierające dech w piersiach starcie, kolejne pochwały napływające z całego świata, kolejna nieudana próba przejęcia tytułu przez Omegę. W przeciwieństwie do pierwszej walki, tym razem Kanadyjczykowi w końcu udało się zaaplikować rywalowi One Winged Angel (jego finisher, po którym tylko raz zdarzyło się, by rywal był w stanie przerwać liczenie sędziego), jednak przez bliskość lin na nic się to zdało.

Po 60 minutach nie poznaliśmy zwycięzcy – pierwszy raz od 2005 roku zobaczyliśmy time limit draw w walce o pas IWGP Heavyweight.

Los nie chciał jednak, by było to ich ostatnie starcie w tym roku. Znaleźli się bowiem w tym samym bloku w trakcie G1 Climaxa 27. Tym razem jednak konieczne było przyjęcie innej taktyki, bowiem walki turniejowe ograniczone są 30-minutowym limitem czasu.

Po – moim zdaniem nie aż tak jak poprzedniczki, ale wciąż – bardzo dobrej, blisko walce 25-minutowej walce Omega w końcu pokonał swojego wielkiego rywala, gwarantując sobie tym samym miejsce w finale. W tym jednak Tetsuya Naito okazał się być lepszy i szansa na powtórzenie main eventu Wresle Kingdom prysła.

Grande finale

Zanim panowie na dobre mogli rozstrzygnąć, który z nich góruje nad rywalem, ich drogi rozeszły się na niemal rok. Omega w tym czasie zdążył zawalczyć na styczniowym Wrestle Kingdom 12 z niespodziewanie powracającym do NJPW po 20 latach Chrisem Jericho, pogodzić się po latach ze swoim przyjacielem Kotą Ibushim czy być w centrum wojny domowej w Bullet Clubie, w wyniku której jego miejsce w grupie zajął Jay White.

The Rainmaker natomiast kontynuował bronienie swojego cennego skarbu przeciwko kolejnym rywalom, pobijając przy tym rekord skutecznych obron pasa wagi ciężkiej IWGP należący wcześniej do Tanahashi’ego, który, po pokonaniu legendy organizacji na majowym wyniósł 12.

Poza wspomnianym rekordem, tą wygraną zapewnił sobie także dobicie do dwóch lat nieprzerwanego panowania z tym mistrzostwem (dla porównania, przed nim najdłużej pas ten posiadał Shinya Hashimoto – 489 dni – 20 lat wcześniej).

Na tym pięknym obrazku pozostawała jednak jedna rysa – bilans 1:1:1 z pewnym Kanadyjczykiem. W scenie przywołującej wydarzenia sprzed roku, w tradycyjnym promie po wygranym main evencie Okada ponownie wyzwał więc Kenny’ego Omegę na zbiżające się Dominion.

Finalnie, po niespełna 65-minutach 2 out of 3 falls matchu, przy którym – aby bezsprzecznie wyłonić tego lepszego – nie było limitu czasu Omega zapewnił sobie zwycięstwo, przerwając już legendarny (nie tylko ze względu na długość, ale przede wszystkim na poziom i różnorodność stylów kolejnych matchy), 720-dniowy run z pasem Japończyka.

Jak można się domyślać po opisie wcześniejszych wydarzeń, panowie po raz kolejny dali spektakularne show, które znalazło się na ustach fanów, wrestlerów czy innych krytyków zbierając głównie wysokie oceny po raz kolejny wznawiając rozmowy o tym, czy właśnie wszyscy byli świadkami najlepszej walki w historii wrestlingu.

Bez względu na sympatie, czy ulubiony styl każdy fan wrestlingu powinien obejrzeć tą serię. Choćby dlatego, że już teraz, choć tak naprawdę dopiero co miała miejsce to wielka część historii tej dyscypliny i na zawsze będzie punktem odniesienia do rywalizacji, które nadejdą w przyszłości. Tak samo, jak ona była porównywana choćby do potyczek Rica Flaira z Richiem Stemboatem sprzed trzech dekad.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s