MJF: diabelskie przeznaczenie

Kiedy na Full Gear 2021 Adamowi Page’owi w końcu udało się dosięgnąć szczytu, trudno było nie cieszyć się jego szczęściem i czuć, że na naszych oczach dopełnia się swego rodzaju przeznaczenie. Jego historię śledziliśmy przecież na ekranach swoich telewizorów przez ostatnie trzy lata. Od obietnicy złożonej fanom na pierwszej konferencji prasowej, przez problemy osobiste odbijające się na nim i jego grupie przyjaciół aż po triumfalny, listopadowy wieczór.

W tym samym czasie pisała się też podobna historia, z innym młodzieńcem próbującym podbić wrestlingowy świat w nowej organizacji – jednak po drugiej stronie mocy – kradnąc trochę określenie z odległej galaktyki.

Tam, gdzie Page chciał wygrać pas, będąc „jednym z nas” – MJF patrzył na to, co dobre tylko dla siebie nie przejmując się opinią fanów. Tam, gdzie Page chciał święcić triumfy, grając zgodnie z zasadami, by dumnie dzierżyć sztandar AEW – MJF łamał wszystkie zasady, nie przejmując się tym czy odniesie sukces kosztem samej organizacji. Tam, gdzie Page miał problemy z pewnością siebie – MJF-owi na moment nie zabrakło wiary we własne umiejętności.

Pod skrzydłami prezydenta

MJF swoją przygodę z AEW rozpoczynał jako uczeń jednego z założycieli i topowej gwiazdy federacji – Cody’ego Rhodesa. Już na pierwszy rzut oka można było dostrzec to, jak różni są od siebie w zachowaniu i podejściu zarówno fanów, jak i innych pracowników.

Rhodes też doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jednak jak sam później przyznał – przymykał oko na zachowanie swojego protegowanego, ze względu na to, jak niesamowicie utalentowanym wrestlerem jest Friedman i jak wielkim wzmocnieniem może być dla nowego gracza na rynku. To bowiem Cody – pomimo napływających z każdej strony ostrzeżeń – był odpowiedzialny za zakontraktowanie MJF-a. A kilka miesięcy wcześniej to dzięki jego naciskom młody wrestler znalazł swoje miejsce na karcie All In.

Wkrótce okazało się jednak, że wdzięczność nie jest mocną stroną 23-latka i wykorzystał on jedynie naiwność swojego starszego kolegi do znalezienia miejsca w AEW, nauczenia się od niego ile będzie w stanie i wbicia mu noża w plecy w najbardziej odpowiednim dla siebie momencie.

Moment ten niejako sam sobie stworzył, kiedy rzucił ręcznik w trakcie walki Rhodesa z Chrisem Jericho o mistrzostwo świata AEW, poddając match w imieniu swojego mentora. Ten zgodnie ze swoją wcześniejszą zapowiedzią nie mógł nigdy więcej o ten pas zawalczyć – bezpośrednio po walce była więc idealna okazja na wyprowadzenie ciosu.

Kolejne tygodnie zaowocowały w serii warunków, które Rhodes musiał spełnić, jeśli chciał dostać szanse wzięcia rewanżu na swoim byłym podopiecznym. Najbardziej pamiętnym było chyba konieczność przyjęcia dziesięciu uderzeń paskiem, które pokazało, jak wielką determinacją może się on pochwalić.

Panowie w końcu stanęli naprzeciw siebie w ringu na Revolution PPV i ku sporemu zaskoczeniu to młodszy i mniej doświadczony MJF skończył wieczór ze zwycięstwem na koncie, kiedy przechytrzył rywala niespodziewanym uderzeniem swoim diamentowym pierścieniem.

Szczyt wrestlingowego świata

Przy okazji wojny z Codym swój zalążek miała też inna znajomość, która w późniejszym czasie przerodziła się w jedną z bardziej pamiętnych rywalizacji Maxwella. W segmencie, w którym wyjaśniał swoje powody zdrady z Full Gear, stanął bowiem twarzą w twarz z Chrisem Jericho. I choć wydawało się, że obaj panowie bardzo chcieliby połączyć ze sobą siły, to ostatecznie ich ego sprawiło, że żaden z nich nie potrafił zniżyć się do poproszenia drugiego o dołączenie do Inner Circle – grupy prowadzonej wówczas przez Kanadyjczyka.

Wobec powyższego poszli więc swoimi ścieżkami, aż te ponownie spotkały się blisko rok później, a więc na jesieni 2020 r. MJF był właśnie bezpośrednio po swojej pierwszej, nieudanej próbie zdobycia mistrzostwa świata AEW w starciu z Jonem Moxleyem i szukał czegoś, co pomogłoby mu wzmocnić swoją pozycję.

Przez jakiś czas Friedman próbował przypodobać się zarówno liderowi IC, jak i pozostałym członkom stajni różnej maści upominkami, aż wreszcie Jericho postawił sprawę jasno – jeśli młodzieniec będzie w stanie go pokonać w singlowej walce, może dołączyć do grupy.

Tak też się stało na Full Gear, tym samym MJF dołożył do swojej kolekcji kolejny skalp w postaci zwycięstwa nad uznanym nazwiskiem w świecie wrestlingu.

Nie trzeba było długo czekać do pierwszego wrażenia, że dołączenie samo w sobie nie było celem. Warto także wspomnieć o tym, że wśród członków znaleźli też ci, którzy od początku nie darzyli swojego nowego kolegi zaufaniem, a więc Ortiz i przede wszystkim Sammy Guevara.

Ten drugi od początku istnienia federacji był największym pupilkiem swojego lidera i w pewnym momencie, po tygodniach narastającego konfliktu z MJF-em opuścił grupę. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z pierwotnym założeniem najnowszego członka grupy i po nieudanych próbach przejęcia pasów tag team z Jericho i oficjalnego przejęcia władzy został on wyrzucony z grupy.

Kolejny raz w swojej karierze był jednak o krok przed swoim rywalem i kiedy wydawało się, że Kanadyjczyk odczytał jego zamiary, ten zdradził swój plan w całości: nie chodziło o przejęcie grupy, a zniszczenie jej od środka, kiedy w międzyczasie tworzył swoją własną – The Pinnacle.

Obie grupy toczyły boje na przestrzeni kolejnych kilku miesięcy, spotykając się m.in. w Blood & Guts oraz Stadium Stampede matchach. Liderzy obu grup spotykali się jeszcze w dwóch walkach singlowych, gdzie wymienili się wygranymi, gdzie przy ostatniej Jericho desperacko postawił na szali swoją karierę w organizacji, żeby tylko dostać jeszcze jedną szansę na starcie z Friedmanem, który ostatecznie zakończył tę rywalizację z trzema wygranymi nad utytułowanym Kanadyjczykiem, w tym zapewnienie wygranej swojemu zespołowi w pamiętnym Blood & Guts.

Cztery filary

Między potyczkami z największymi nazwiskami z szatni było też kilka krótszych z innymi wrestlerami z grupy „młodych zdolnych” zatrudnionych na starcie czy jak się później przyjęło „czterech filarów AEW”. Wrestlerów, którzy w przyszłości mają wspólnie z MJF-em (oraz wspomnianym już Sammym Guevarą) stanowić o sile federacji – a więc Jungle Boy i Darby Allin.

Żadna z nich nie stała się z miejsca najgorętszą rywalizacją na świecie, ale były momentami, w których fani zobaczyli, jak najbardziej wygadany z wrestlerów potrafi odnaleźć się w ringu z wrestlerami o nieco szybszym i bardziej atletycznym stylu. Bezpiecznie można stwierdzić, że były pierwszymi przebłyskami uznania widowni wobec niespecjalnie lubianej przez nich osoby.

Zostawiłeś mnie, kiedy potrzebowałem Cię najbardziej

Na przestrzeni ostatnich paru lat wszyscy zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, jak MJF wyśmienicie czuje się, mogą prowokować widownię czy wbijać szpilki w trakcie swoich wypowiedzi. 2022 jednak był rokiem, w którym dowiedzieliśmy się najwięcej o Maxwellu Jacobie Friedmanie jako człowieku.

W trakcie rywalizacji z CM Punkiem poznaliśmy historię jego dzieciństwa i to, co zmotywowało go do rozpoczęcia wrestlingowej kariery, kiedy w emocjonującym segmencie otworzył się przed milionami widzów. Okazało się, że wydarzenia i odczucia, o których wtedy opowiedział, nie były wcale tak odległe od tych, które towarzyszyły każdemu z fanów uważnie słuchających każdego z jego słów – od problemów w czasach szkolnych, do odczucia porzucenia przez swojego idola dotychczas będącego głównym źródłem inspiracji.

Zanim jednak fani zdążyli na dobre wybaczyć mu dotychczasowe zachowania, okazało się, że nie opowiedział o swoich trudnościach, licząc właśnie na przebaczenie czy choćby zrozumienie, ale po to, aby móc ukąsić w najbardziej odpowiednim dla siebie momencie…

Na dobrą sprawę można też powiedzieć, że pewność siebie i niewyparzony język są jednocześnie największym motorem napędowym, jak i zgubą MJF-a. To one bowiem doprowadziły do jego finalnej porażki w rewanżowym starciu z Punkiem. Po tygodniach kwestionowania tego, czy rywal ma jeszcze w sobie ten ogień sprzed lat, na PPV dostał odpowiedź, na którą nie był gotowy.

Kiedy zaś desperacko próbował uciekać się do asysty swojego diamentowego pierścienia – co przyniosło mu przecież wygraną w ich pierwszym starciu w rodzinnym dla Punka Chicago – jego pilnujący pierścienia ochroniarz Wardlow, miał już po dziurki w nosie panoszenia się swojego pracodawcy i zostawił go na pastwę przeciwnika.

Pracujesz tylko dla mnie

Na kolejny konflikt MJF nie musiał szczególnie długo czekać, bo nieświadomie tworzył go sobie przez ostatnie blisko dwa lata. Nieświadomie, bo był na tyle zadufanym w sobie człowiekiem, że wychodził z założenia, iż może traktować swoich pracowników bez odrobiny szacunku, jeśli tylko im płaci – jego wspomniany już ochroniarz Wardlow był innego zdania.

Historia współpracy tej dwójki sięga czasów zdrady Cody’ego Rhodesa pod koniec 2019 r. kiedy to był głównie odpowiedzialny za chronienie go przed swoim byłym mentorem.

Na przestrzeni kolejnych kilkunastu miesięcy od czasu do czasu widzieliśmy rosnącą frustrację podwładnego zarówno po kolejnych szpilkach swojego szefa – który lubił podkreślać, że pracownik ma umowę bezpośrednio z nim, a nie AEW – jak i związaną z chęcią rozwinięcia skrzydeł.

Po odwróceniu się od swojego pracodawcy Wardlow zaproponował pokojowe rozwiązanie umowy, jednak MJF w swoim stylu jednoznacznie odrzucił ten pomysł i kiedy uniemożliwił swojemu byłemu ochroniarzowi zdobycie pasa TNT, zaognienie konfliktu do maksimum było nieuniknione.

Panowie ostatecznie spotkali się w ringu na tegorocznym Double or Nothing, gdzie po nieudanych próbach zapewnienia sobie zwycięstwa nielegalnymi środkami przez MJF-a Wardlow, który doskonale wiedział już jakich sztuczek może się spodziewać, wyładował całą swoją frustrację serią powerbombów, zapewniając sobie zwycięstwo i zwolnienie z kontraktu.

Głosuj na Diabła?

Po dość jednostronnie przegranej walce ze swoim byłym podopiecznym MJF pojawił się jeszcze na moment na Dynamite, by wylać wszystkie swoje żale, zażądać zwolnienia z federacji, po czym zniknął na kilka miesięcy, by uknuć nowy plan na sukces. Po triumfalnym powrocie na wrześniowym All Out, gdzie zapewnił sobie miano pretendenta do tytułu mistrza świata, sprawy przybrały dość niespotykany dotychczas obrót.

Znienawidzony wcześniej wrestler zaczął bowiem być witany bardziej mieszanymi albo nawet zdecydowanie pozytywnymi reakcjami ze strony fanów. Zupełnie jakby do tego czasu wychodzili z założenia, że wspominanie o WWE ma jedynie na celu podbicie kwoty na kolejnej umowie, która z pewnością podpisze i zirytowanie ich, bo przecież taki już jest.

Wszyscy już zdążyli zobaczyć i przyznać jak niezwykle utalentowany jest. W trakcie przerwy, kiedy uwierzyli w to, że rzeczywiście może odejść – i to do najbardziej nielubianego przez większość z nich miejsca stał się dla nich tym, o kim przed laty mówił Cody Rhodes – może i bad guy, ale nasz!

Choć początkowo wydawało się, że mistrzostwo przyjdzie mu rywalizować z CM Punkiem, ten musiał zwakować pas. Nowy mistrz wyłoniony w turnieju? Inny stary znajomy MJF-a – Jon Moxley.

Ten sam Jon Moxley, który stanął na jego drodze za pierwszym razem, kiedy w 2020 r. próbował sięgnąć gwiazd w AEW. Wtedy próbował wejść mu do głowy swoją „kampanią” i doprowadził do zbanowania jego akcji kończącej.

Wówczas nieco mniej poważne (przynajmniej na pierwszy rzut oka) podejście i tradycyjna już próba użycia pierścienia nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Kiedy Friedman przekonany o skuteczności swojego planu spróbował go użyć pod nieuwagę sędziego, Moxley odpowiedział swoim nielegalnym w tej walce Paradigm Shiftem i zgarnął pinfall.

Teraz MJF wydaje się jeszcze pewniejszy swojego zbliżającego się triumfu, niż kiedykolwiek wcześniej i jak sam przyznaje, nie jest już tym samym człowiekiem, który zlekceważył mistrza przed dwoma laty. Posuwa się nawet do tego, by stawiać swoje potencjalne przejęcie złota obok największych legend w historii biznesu, które w momencie wejścia na szczyt wprowadziły go na zupełnie nowy poziom.

Po drugiej stronie medalu jednak można dostrzec wewnętrzny konflikt MJF-a. Konflikt, który zdaje się narastać z tygodnia na tydzień po emocjonalnym spotkaniu z Williamem Regalem, które odsłoniło nam kolejny rozdział historii Maxa.

Ten bowiem był w stanie niemal zajrzeć prosto w serce Friedmana i nie opowiadać o tym, jak to nie lubi go z powodu wygrywania walk kantem czy żadnego innego, ale podkreślając, że wcale nie musi tego robić i będzie miał idealną okazję, żeby to udowodnić.

Na sobotnie Full Gear (jakże by inaczej!) czekamy tak naprawdę z dwoma niemal równie ważnymi pytaniami:

Czy MJF mający na koncie wygrane z Codym Rhodesem, Chrisem Jericho czy CM Punkiem jest w stanie spełnić swoje przeznaczenie, pokonując niemal niepowstrzymanego w AEW Jona Moxleya, zapewniając sobie swój największy sukces na tym samym PPV, na którym przed rokiem Hangman Adam Page zakończył swoją drogę od młodzika z potencjałem do mistrza świata?

Oraz czy jest w stanie zrobić to bez pomocy swojego diamentowego pierścienia, udowadniając Williamowi Regalowi – i przy okazji fanom gotowym okazać mu pełnię swojego wsparcia – swoją wartość czy raczej konflikt wewnętrzny był częścią wielkiego planu, który po prostu ma pozwolić zrobić to, co nie udało się dwa lata wcześniej – uśpić czujność i przechytrzyć Moxa?

*****
tu mamy arkusz z ocenami walk
tu tu jestem na twitterze
tu jest kotek

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s